BIG Blue - „wielki błękit” rozpanoszył się na mapach grzybowych na zachodzie i w centrum kraju. Doprowadził już kilkoro z Was do zniechęcenia, pogodzenia z ciężkim losem i rezygnacji, a po cichu pewnie też i złości na aurę, którą podniecają się wyłącznie wychudzone pogodynki. Minorowych nastrojów z pewnością nie poprawi Wam widomość, ze Śląskich Beskidów. Tym niemniej spróbuję: Brenna, i jeden z jej najpiękniejszych zakątków - dolina Wilczego Potoku jeszcze w tym roku nas nie zawiodła. Co prawda widać, że las i poszycie wzięło sobie umowę- zlecenie - na pól etatu ale jakość, różnorodność i stan grzybków znalezionych dzisiaj zadowoliłby niejednego z Was. Więc nieubłagana statystyka:
podgrzybki, zarówno brunatne jak i „zajączki” ok. 20 sztuk / dwa odpadły / po konfrontacji „oko w oko „ z mieszkańcami, niezwyciężone, niezatapialne bohaterskie
ceglasie rosnące nieprzerwanie od 15 maja – tych ponad dziesięć,
kolczaki ( ruda górska odmiana ) 5 skupisk po kilka/kilkanaście sztuk,
opieńki na dwóch pniach i cudny
szmaciak zwany obecnie siedzuniem ( co nie specjalnie mi się podoba ) kilka
kurek, kilka
podgrzybków złotawych i zupełny brak prawdziwków. Oprócz tego spotkaliśmy takie skarby, których nie zbieramy, jak: fioletowe lakówki ( podobno zjadliwe ) cała masa żółtych
gołąbków we wszystkich stadiach,
muchomory czerwone, co bardzo cieszy oko, mglejarki, i inne nazwane z pewnością naukowo, a przez nas jedynie podziwiane. Ale najciekawsze spotkało nas po drodze: propagator slow-drivingu ( w weekendy ) i mój osobisty kierowca – Tazok jadąc na szczęście – jak przystało - wolno i przepisowo doliną Leśnicy, nagle nacisnął na hamulec, aż awaryjne zaczęły pulsować. Wysiadł, i jak pan policjant zatrzymał jadące za nami i z naprzeciwka samochody. Dopiero wtedy zauważyłam przed maską sznupkowozu - żabę i jeszcze coś dziwnego na drodze. Tym czymś okazała się być czarna / bardzo rzadka / żmija zygzakowata, która bardzo opornie i niechętnie, ale odpuściła sobie widząc Tazoka - lunch na asfalcie. Obserwowałam ją z samochodu jak podgladała z trawy na poboczu - co też stanie się z jej upolowaną już i sparaliżowaną jadem żabką. A Tazok - rycersko oddał jej zdobycz, podnióśł półżywą ofiarę i podrzucił jej do zarośli, gdzie na pewno, jak tylko cały szum ucichł, nasza żmija uraczyła się tym leśnym specjałem. PROSZĘ - zwolnijcie na drogach prowadzących przez lasy, może i Wy zobaczycie takie dziwy , zwolnijcie one nie mają szans z samochodem. Zwolnijcie – one też mają dzieci. Pozdrawiam Sznupok.