Suuuucho, ale mimo to, zatrzęsienie
muchomorów i czteroosobowa rodzinka
borowików żółtoporych. Z jadalnych,
prawdziwek ze zdjęcia (robaczywy), drugi rozleciał się jak go ruszyłem i
ceglak, którego zabrałem na kolację, oczywiście jako danie główne. Po za tym głośno jak w ulu, setki much, które nie pozwalają zatrzymać się ani na chwilę, dlatego musiałem robić zdjęcia z lampą, bez lampy rozmazane, od oganiana się.