(5/h) Gdy ostatnio pisałem, że na przełomie maja i czerwca liczę na usiatki, nie spodziewałem się, że znajdę borowika jeszcze w maju, do tego szlachetnego. A tu proszę, rekord mojej wczesnoprawdziwkowej miejscówki pobity (poprzedni to początek czerwca). Jeden owocnik średniej wielkości, trochę obżarty, noga z robakami, ale kapelusz wylądował w leczo :). A ten zapach... poezja. Do tego mini-ceglasie, o których pisałem dwa dni temu, sporo przed te dwie doby podrosły, w piątek będą do zbioru. Oprócz tego natrafiłem jeszcze na zapałeczkę koźlarza czerwonego, również została w lesie.