mm — ok. 0 na godzinę
Kompletny brak grzybów, o siódmej rano ziemia była całkowicie sucha. Nie ma nic, nawet trujaków.
mm — ok. 1 na godzinę
obchód dobrych miejsc z przed roku
mm — ok. 0 na godzinę
Niby w lesie nie jest aż tak bardzo sucho ale grzybów brak, zarówno jadalnych, jak i jakichkolwiek innych, no może za wyjątkiem huby, choć i tej nie ma za wiele.
mm — ok. 0 na godzinę
Inspekcja miejscówek po obiedzie. Kompletnie zero, nie ma grzybów jadalnych i niejadalnych, nie ma też grzybiarzy. Ciągle sucho, troszkę wilgoci na mchu.
mm — ok. 0 na godzinę
Po dwóch godzinach znalezione dwie "klapnięte" kurki. Brak jakichkolwiek grzybów - nawet trujących. Gdzieś po drodze zauważone dwie huby. Najgorsze jednak jest to, że ściółka mocno wilgotna. Dla porównania, w tym samym miejscu trzy tygodnie temu (a była wtedy susza i upały), wraz z mężem nazbieraliśmy dwa wiadra - kurek, podgrzybków i prawdziwków! Pierwszy raz od wielu lat o tej porze roku nic nie uzbieraliśmy...
mm — ok. 0 na godzinę
Grzybów brak. Po godzinie chodzenia zaledwie pięć muchomorów.
mm — ok. 0 na godzinę
Mokro, ale pusto. 6 km przez las a jedynym grzybem była jedną huba
mm — ok. 0 na godzinę
W brzozach, samosiejkach bardzo mokro, co roku przy jednorazowym wypadzie okolo 200 czerwonych lecz narazie nawet nie pachnie grzybnia.
mm — ok. 0 na godzinę
Stała miejscówka, w której rok w rok zbierałem o tej porze od groma grzybów... nie widać poprawy, ziemia - sucha... oby po padało to może coś będzie z grzybobrania w tym roku...
mm — ok. 0 na godzinę
0 grzybów
mm — ok. 5 na godzinę
las liściasty tuż za Szczecinem, miejscówki znajomego, pierwszy raz w tym lesie, więc brak możliwości obiektywnego porównania. 2 godziny grzybobrania i 20 grzybów - znalezione głównie pojedynczo, ale duże, zdrowe sztuki.
mm — ok. 0 na godzinę
Odwiedzilam stałe miejscowki, godzinny spacer- las mieszany, ścióła wilgotna, ale nawet jeszczec nie pachnie grzybnią. Totalne bezgrzybie, pada- nadzieja na zbiory jeszcze się tli.
mm — ok. 0 na godzinę
Kolejna "inspekcja" miejscówki pod Nowym Warpnem. Czas poszukiwań 30 minut, efekt 0 grzybów jadalnych. W ciągu tego czasu znalazłem jednego krowiaka aksamitnotrzonowego (?), nie było tęgoskórów ( patrz relacja z 30 sierpnia). Grzybów więc ubyło pomimo coraz lepszych warunków, w lesie jest już wilgotno. Oprócz tego po przeciwnej drogi znalazłem w pewnym oddaleniu od siebie na ściętych pniach, dwa grzyby, dwóch nieznanych mi (niejadalnych ?) gatunków. Cały opis dotyczy miejsca odkrytego rok temu, gdzie zbierałem mnóstwo grzybów, w czasie, kiedy gdzie indziej nie było żadnych grzybów. Sytuacja więc się nie powtórzyła, choć w porównaniu z innymi rejonami jest ich tu „zatrzęsienie. Pomimo, że jechałem dziś wzdłuż lasów około 35 km w każdą stronę, gdzie indziej nie widziałem, żadnego przydrożnego grzyba. A tutaj aż trzy! :) W przeciwieństwie do zeszłego tygodnia pojawili się pierwsi grzybiarze, niedaleko opisywanego miejsca z lasu wychodziła jedna Pani z pustym koszem, dodatkowo wracając chowając się przed deszczem między Dobieszczynem a Zalesiem spotkałem pod wiatą sąsiadów, którzy też nic nie zebrali. Na koniec, sprawdziłem wpisy ze swojego bloga rowerowego z lat 2010 – 2014. W tym czasie tylko raz miałem taką sytuację, by do 6 września nie zebrał ani jednego grzyba. W 2011 roku pierwsze mikro grzyby pojawiły się 11 września., a pierwszy zbiór odbył się 13 września. Czy zostanie pobity ten niechlubny rekord ? Pożyjemy, zobaczymy.
mm — ok. 1 na godzinę
Stała trasa...