(15/h) Dwie godziny łazikowania po krzaczorach i około 20 dk kurek, w dodatku niedużych. Te malutkie, takie nie do zbierania, już niestety podeschły i nic z nich nie będzie. Uchowały się tylko pod liśćmi, ochronione przed słońcem. Wczorajszy deszcz nie na wiele się zdał. Wilgotno jest tylko w gęsto porośniętych miejscach ale w tych zielonościach grzyby nie rosną. Wygląda na to, że czerwcowe grzyby już się skończyły a przecież prawie wcale się nie zaczęły. Chyba trzeba poczekać do jesieni. Zapomniałam dodać, że prócz tych marnych paru kurek doniosłam do domu 3 kleszcze. Mam nadzieję, że nie zarażone, ale to się okaże. Jak się przed nimi uchronić? Chyba nie chodzić do lasu ale mój kot z ogródka potrafi przytargać to paskudztwo.
(30/h) Okolice Starej Kiszewy, las bukowo-grądowy - jeden mocno zaczerwiony borowik (nie wiem jaki to - czerwonawy kapelusz i jasnobrązowy trzon, "poduszka" jasnożółta, pachnący jak borowik szlachetny - wygląd coś jak borowik sosnowy, ale w okolicy nie ma żadnych sosen, no nic, to taka ciekawostka), kilka koźlaków grabowych, jeden czerwony i dwie garści średnio małych kurek. Widziałem trochę gołąbków (zielone i fioletowo-zielone), ale ich nie zbieram. W lesie wilgotno i pachnie grzybnią.
(1/h) Krótki spacer po znajomym lasku zaowocował 1 kozakiem staruszkiem. Pewnie dalej zażółciło się już od kurek, ale upał panujący w lesie skutecznie mnie zniechęcił do dłuższej wyprawy
(20/h) w końcu pierwsze jadalne:-) stadka małych kurek porozrzucane w "kurkowych" miejscach.. jeszcze nie wysyp.. i jeszcze zbyt małe by zbierać, ale oko cieszą..