(6/h) Spacer asfaltową drogą na skraju lasu i... ładne trzy maślaczki "jednym ruchem", potem jeszcze kilka zarobaczonych, ale dalsze poszukiwania skutecznie przerwane przez roje komarów (a mówiłem żonie, że na spacer trzeba zabrać Autan!)
(7/h) Sucho, sucho i jeszcze raz sucho. Potrzebujemy sporych opadów i będzie pięknie bo jest potencjał. Sprawdzona miejscówka i kilka kozaków czerwonych. Ale to zaledwie 1 % możliwości w tym miejscu. Czekamy na deszcz :)
(10/h) We wsi gadali, że pokazały się rydze. No to obleciałem sosnowe młodniki i drągowiny. I nic. Wychylają się za to maślaczki słoiczkowce, jeśli ktoś uprawia ten rodzaj sportu...:-/
(10/h) Odwiedziłem tylko patentowe miejscówki. Kilka mleczajów smacznych (zrobiłem jak frytki w głębokim tłuszczu - mniam!), kilka gołąbków (głównie zielonawych i jadanych), kilka muchomorów czerwieniejących (będę wcinał po raz pierwszy w życiu!), kilka boletusów i większa ilość kurek. Widziane: tęgoskóry. W sumie szału nie ma, choć dosyć mokro. Wieje jak kieleckim!..;-)