W Borach Tucholskich było tak ciepło przez ostatnie tygodnie, że w kilku miejscach zapach w lesie przypominał pomieszczenie z włączonymi suszarkami do grzybów, dopóki nie zaczęlo padać. Od naszego przyjazdu pada niemiłosiernie. Przeprowadzilìśmy z P. Vincentową dwie inspekcje 😉 tutejszych Borów, ale czarnych łebków ani widu, ani słychu. Dzisiaj pełnia. Jeżeli Babciny przesąd się spełni, powinniśmy mieć dwudniowy grzybowy orgazm. 😉😆🫢