Paweł Lenart - grzybobranie 5 lip 2023, środa

sezony 2023 0703-0709 DS dolnośląskie #9 (9 fot.) kujawsko-pomorskie #4 (2 fot.) lubelskie #11 (8 fot.) łódzkie #11 (10 fot.) lubuskie #3 (3 fot.) małopolskie #15 (14 fot.) mazowieckie #18 (11 fot.) podkarpackie #19 (15 fot.) podlaskie #4 (1 fot.) pomorskie #14 (11 fot.) świętokrzyskie #7 (6 fot.) śląskie #39 (35 fot.) warmińsko-mazurskie #10 (7 fot.) wielkopolskie #12 (8 fot.) zachodniopomorskie #9 (7 fot.) aktualne występowanie grzybów napisz o grzybobraniu
© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Grzybów zero, to pozostaje mi napisać o jagodach. Początek tegorocznego sezonu jagodowego był kiepski. Nadzieję na większe owoce dały opady deszczu, które przetoczyły się nad lasami w drugiej połowie czerwca. Teraz można napisać, że sezon jagodowy nareszcie rozkręca się na dobre. Dojrzałych owoców jest dużo więcej niż ostatnio. Powiększyły też swoją objętość. A jak to w skrócie wyglądało to zapraszam niżej do pola "co w duszy gra".;-)
Darz Grzyb! Gdy lipcowe Słońce wschodzi nad Bukowiną, otaczające ją lasy szumią koronami drzew taką oto nowinę: Zaczyna się nowy wspaniały dzień, w którym o poranku błyszczą zboża, rosa szkli się w trawie, ptaki śpiewają wesoło i radośnie, że wprawdzie jest już po wiośnie, ale teraz podczas lata, rośnie im jak na drożdżach młodzież skrzydlata, która nim jesień nadejdzie, w swej wzrastającej sile i krzepkości, będą gotowe do dalekich podróży. Kiedy lipcowe Słońce wschodzi w Bukowinie, wyruszam do lasu z zapomnianej nieco stacji, która jest zaledwie kropką na mapie, ale jej historia waży wiele grubych ksiąg. Kiedy Słońce wschodzi w Bukowinie, jakąś niewidzialną moc przyroda generuje. Wtłacza jej cząstkę w moją głowę i nogi, które same rwą się do przodu. Środa 5. lipca 2023 roku. Wysiadłem z pociągu na stacji w Bukowinie. Wieje lekki, orzeźwiający wiatr, niebo jest bezchmurne. Rozpoczyna się nowy dzień w dawnej Mekce dla części wrocławskich grzybiarzy. W sobotę, 3. lipca 1993 roku wysiadło tu ponad 200 osób. Obieram kierunek na Twardogórę. Maszeruję po torach kolejowych i zachwycam się czarującym porankiem bukowińskiej krainy. Trwa festiwal barw i taniec kolorów. Zboża przybierają dojrzałe odcienie, lato rozkłada na polach dywany szeleszczących kłosów. Jeszcze zakręt, kilkanaście minut spaceru piaszczystą ścieżką i wejdę do krainy pachnącej żywicą, jagodami i grzybami. Mój chód spowolni ceremonia świtu, która czai się za kolejnym zakręcie. Staję przed bramą lasu. Falująca zieleń delikatnie kołysze się, jakby kłaniała się przybyszowi i zapraszała do świata pełnego marzeń, baśni, czarów i fantazji. Tylko skrajny głupiec odrzuciłby taką propozycję. Rzekę płynącego światła otula cień lasów i zbóż. Co chwile zmienia się intensywność tych barw. Teraz dominują jaskrawe, żółto-pomarańczowo odcienie. Za chwilę rzeka zamienia się w delikatne, złociste strumienie meandrujące wśród kłosów. I jak tu iść w szybszym tempie, odwrócić głowę i udawać, że się nic nie widzi? Nic z tego. Bukowina wie, jak żonglować moimi emocjami. To ona decyduje, kiedy mam przemieszczać się szybciej, a kiedy należy zatrzymać się na dłuższa chwilę. Mistycyzm porannej ceremonii w Bukowinie dokonał się. Są to momenty, które wielokrotnie nazywałem, czy raczej próbowałem nazwać. Teraz wiem, że nie ma sensu wyszukiwać, Bóg wie jakich górnolotnych sformułowań. Jest to po prostu HARMONIA DOSKONAŁA, której oblicze pozostawiam do interpretacji każdemu na swój sposób. Kiedy wchodzę do lasu, zostaję zaskoczony przez wciąż rozkapryszoną noc, które nie chce dopuścić światła, chociaż i tak stoi na przegranej pozycji. Wędruję tunelem ciemności ku nieokiełznanej, błyszczącej światłości. Jestem między dwoma światami, tak dalekimi i jednocześnie bliskimi człowiekowi. Kiedy myślałem, że to co widziałem w bezkresnych krajobrazach Bukowiny jest kulminacją misterium lipcowego poranka, las szybko uzmysłowił mi, że tylko myślałem… To w tym lesie postanawiam rozpocząć pierwszy lipcowy zbiór jagód, ale jak tu się wziąć za robotę, kiedy dusza pragnie doznań porannego olśnienia? Mówię sam do siebie. Ok. Jeszcze 10-15 minut i zaczynam. Najpierw napatrzę się na las, stanę się jego częścią i wtopię w rytm leśnego świata. Nie potrzebuję filmów fanatsy czy powieści science fiction. Wystarczy wejść o poranku do lasów Bukowiny… Las lśni w każdym miejscu. Soczysta zieleń miesza się z cytrynowym blaskiem i szczerością złota. Po tak fantastycznym powitaniu, naciągnąłem energii do pracy na cały dzień. Wziąłem kilka łyków orzeźwiającej wody, przebrałem się i rozpocząłem żywot jagodziarza cierpliwego.;)) Zabrałem się bardzo żwawo do pracy, odłożyłem aparat fotograficzny i przy ciągle zmieniającej się melodii śpiewu ptaków oraz narastającym cieple, cierpliwie skubałem jagody. Dojrzałych owoców jest dużo więcej niż ostatnio. Powiększyły też swoją objętość. Zbieranie trwało prawie cały dzień, z dwiema przerwami na rozprostowanie kości, przy czym podczas jednej przerwy, otarłem się o burzę, o czym będzie dalej. Najlepsze jagody można spotkać w bardziej zarośniętych lasach, bliżej obniżeń terenu i generalnie na stanowiskach, w których las trzyma więcej wilgoci. Stare, suche prześwietlone bory, a zwłaszcza te znajdujące się na wzniesieniach terenu, nadal mają liche i małe jagody. Po godz. 18. zakończyłem piąto-lipcową skubaninę, z poczuciem ogromnej satysfakcji, że moja jagodowa szajba, wciąż ma się dobrze.;)) Trzeba wykorzystać czas jagodowej obfitości, ponieważ prognozy pogody nie napawają optymizmem. Czeka nas co najmniej kilkudniowa przerwa w opadach i temperatury przekraczające 30 stopni C w cieniu. Lipiec to lato. Lato to lipiec. Tak było kiedyś i tak jest teraz. Trzmiele zapracowane na kwiatach kwitnących jeżyn, nieświadomie pozują do zdjęcia. Kolejne pokolenie pysznych owoców dojrzeje na przełomie lipca i sierpnia. Rozpoczęła się obfitość malin. Delikatne, mięsiste i przede wszystkim wspaniale przepyszne. Z grzybów spotkałem tylko podstarzałe, rozpadające się owocniki jakiegoś bliżej nieokreślonego przeze mnie gatunku. W tym samym miejscu spotykałem je w lipcu 2021 roku. Lipiec to obfitość gęstwiny leśnych tuneli zieleni. Letni przepych, bogactwo, przyrodnicze dostojeństwo i ten cudowny kontrast między ciemnością i jasnością, który może nie jest zbyt efektowny na zdjęciach, ale w lesie wygląda wyśmienicie. W Bukowinie czuję się tak, jakbym się tu urodził. Każda ścieżka, dukt, las, drzewo, zakręty są mi bliskie. Obserwuję ich przemianę od ponad 35 lat, głównie wskutek działalności gospodarki leśnej. Widziałem upadek starego lasu pod piłami i strzelające życiem posadzone młodniki. Nawet po najcięższych wycinkach, przychodzą w końcu czasy regeneracji. Las to ciągła przemiana, czasami powolna, czasami gwałtowna. Uświadomiłem sobie, że poprzez zdjęcia można na zawsze zatrzymać najpiękniejsze leśne momenty i chwile. Po godzinie 10. zrobiło się bardzo gorąco. Słońce wręcz paliło, chwilę wytchnienia dawał nasilający się wiatr. Czyżby szykowała się zmiana pogody? W prognozach wydano ostrzeżenia przed silnymi burzami. Zobaczymy, co będzie dalej. W powietrzu czuć było zbliżające się załamanie pogody. Na niebie pojawiły się pierwsze kłębuszki, z których kilka zaczęło dość szybko powiększać swoje rozmiary. Po godz. 13. uformowała się lipcowa burza. Wiatr stawał się coraz silniejszy, w oddali było słychać groźne pomruki burzy. Trudno było jednoznacznie określić, czy przejdzie nade mną, czy odbije i pójdzie bokiem. Pomału zbliżała się do mnie, ale na radarach nie wyglądało to jakoś szczególnie niebezpiecznie, chociaż należy pamiętać, że żadnej burzy nie wolno lekceważyć, zwłaszcza, że w każdej chwili mogą się zmienić warunki i spokojna burza, może rozwinąć się w silną strukturę. Ostatecznie padało około 20-30 minut, chwilami mocniej, chwilami słabiej, ale do bardziej zarośniętych partii lasu dotarło bardzo mało wody. A później rzuciłem się w dalszy wir zbierania jagód. I nastał czas powrotu. Bukowina od świtu do wczesnego wieczora, jak zawsze dostarczyła mi wrażeń najwyższej jakości. Bukowina to kraina, która gra we własnej lidze i jest poza wszelkimi klasyfikacjami. Jest po prostu najlepsza, jedyna i niepowtarzalna! Pozdrowienia dla leśnych wariatów!;-)
sezony 2023 0703-0709 DS dolnośląskie #9 (9 fot.) kujawsko-pomorskie #4 (2 fot.) lubelskie #11 (8 fot.) łódzkie #11 (10 fot.) lubuskie #3 (3 fot.) małopolskie #15 (14 fot.) mazowieckie #18 (11 fot.) podkarpackie #19 (15 fot.) podlaskie #4 (1 fot.) pomorskie #14 (11 fot.) świętokrzyskie #7 (6 fot.) śląskie #39 (35 fot.) warmińsko-mazurskie #10 (7 fot.) wielkopolskie #12 (8 fot.) zachodniopomorskie #9 (7 fot.) aktualne występowanie grzybów napisz o grzybobraniu

Paweł Lenart - grzybobranie 5 lip 2023, środa

ta strona być może używa ciasteczek (cookies), korzystając z niej akceptujesz ich użycie — więcej informacji