Dopiero koło południa przestało padać. Nawet niemrawo wyglądało zza chmur słoneczko. Obowiązkowo zatem trzeba było zaliczyć spacer po lesie, bo jakoś w czterech ścianach człowiek się dusi. Sąsiednia miejscowość, stare krzaki na obrzeżach lasu i miseczka ucha bzowego na jutrzejszy ramen jak się patrzy. Niestety średnie temperatury dzienne ostatniego tygodnia na poziomie 8/9 stopni na plusie spowodowały że nie ma już śladu płomiennicy zimowej. O boczniaku ostrygowatym nie wspomnę.