☀️🌺🌾 cd. Adwentowy 🍄 kalendarz 8️⃣ W sierpniu była powtórka z lipca 😅 czyli rozjazdy i wyjazdy, i grzybki tylko do podziwiania … Początek miesiąca jeszcze w sanatorium Połczyn Zdrój (kończyły się maliny, zaczynały jeżyny) i niestety powrót pociągiem (ponad 700 km) z walizami, więc zero szans na zbieranie grzybków. A lasy mijałam cudne jak marzenie i kilkanaście razy miałam ochotę wyskoczyć z pociągu nawet „w biegu” 😵💫 Potem w połowie sierpnia fantastyczne podkrakowskie dożynki i bicie rekordu guinnessa w koszeniu zboża w doborowym towarzystwie zaprzyjaźnionych grzybośfirków 😉 Sie działo! 😄🥰🤪 … … A od drugiej połowy sierpnia dla odmiany … szpital sanatoryjny 😅 Goczałkowice Zdrój 😅 Żółciaki siarkowe wiodły na Śląsku niewątpliwie prym. Rosły dosłownie wszędzie i były ogromniaste 😱 Tak duże że jeden znaleziony w zdrojowym parku odpadł z potężnym kawałkiem kory a ważył chyba z 10 kg. Drugi ciężarem własnym naderwał potężny konar na którym żerował 😱 a obserwowałam go przez blisko trzy tygodnie (i przez kilka dni potężna wierzba była cała aż w pewnym momencie chrup i żółciak znajdujący się poza zasięgiem znalazł się jakiś metr nad ziemią)... Były również oczywiście wszechobecne wrośniaki różnobarwne a w przecudnych goczałkowickich ogrodach Kapias rosły sobie śliczne (prawdopodobnie 🤔) kruchaweczki. I jeszcze kolejne dożynki, tym razem nieopodal Pszczyny, gdzie pobiłam rekord własny w jedzeniu grochówki 🤣🤣🤣 serwowanej przez strażaków z najlepszym dożynkowym chlebem 😵💫😵💫😵💫 Dużo było później spacerów po pięknych okolicznych zakątkach żeby spalić te nadprogramowe kalorie 🤣 oj, bardzo dużo 😉 …