Anielsko piękna Rubinowa Dolina nie miała dziś żadnego akcentu w kolorze „rubinowym”. Była strojna, biało - srebrna - jak do ślubu. Zima tak ją ustroiła w chłodne, ascetyczne barwy. Taka prawdziwa zima, jak to niegdyś bywało. W takiej śnieżnej pustyni znalezienie czegokolwiek z królestwa funghi- graniczy z cudem. Za to 3,5-godzinnyspacer w sypiącej się na głowę wodzie w proszku był zjawiskowy. Zajął ze dwa razy więcej czasu niż normalnie bo 40 cm śniegu znacznie spowalnia łazikowanie. W górskim lesie nikogo, nawet tropy zwierząt nieliczne, ale też Pani Zima w kilka minut skutecznie je maskuje. Więcej ⬇️ ⬇️ To był feeryczny spacer… Każda odwiedzona po drodze miejscówka wyglądała jak z innej bajki. W "rubinowej", każda jodełka wyglądała jakby się ustroiła na nadchodzącą gwiazdkę... strumień ledwo widać spod czap śniegu. Nic i nikt nie Cię nie rozprasza właściwie tylko dwa kolory: czerń jodeł i biel śniegu. W tej kompletnej zimowej głuszy wypatrzyłem jedynego polującego myszołowa i modrzewiowe "anielskie włosy". Wróciłem w takim nastroju jak kiedyś wracałem jako szczeniak z wyjścia na sanki - ośnieżony, z wypiekami na twarzy... i prze szczęśliwy Bo tylko tutaj „Anioły są takie ciche (….), a gdy spotkasz takiego w górach wiele z nim nie pogadasz …. najwyżej na ucho Ci powie, gdy będzie w dobrym humorze, że skrzydła nosi w plecaku nawet przy dobrej pogodzie” …. SDM.