Dżdżysty las liściasty - 1
koźlarz czerwony Dębowy, 13 grabowych, 2
podgrzybki czerwonawe, około 3 litrów
kurek Witajcie. Godzina 5 minut 30, kiedy pobudka zagrała... Dzisiaj tak jakby dwa różne światy, dwie pory, sucha i deszczowa. Na wejściu do lasu usiatek, a raczej to czego ślimaki nie zdążyły wszamać. Kilka metrów dalej pierwszy w sezonie
podgrzybek czerwonawy. Jeszcze 3 dróżki dalej najpiękniejsza chwila tego roku. Z kilkunastu metrów GO zobaczyłem, czerwieniejący pośród zielonej soczystej trawy kapelusz. Znam ten kolor, ciemna czerwień wpadająca w bordo, to może być tylko Dębowy. Ułożyłem się obok Niego i tak przez dłuższą chwilę w wymownym milczeniu porozmawialiśmy i powspominaliśmy poprzednie lata. Kolejne 3 godziny schodziłem wszystkie czerwone dróżki, niestety bezowocnie. Ale za to
kurek co nie miara, gdzie się nie spojrzeć tam
kurki. Wracając postanowiłem pobrodzić w grabinach. No i zaczęło się, najpierw delikatny deszczyk po kilkunastu minutach przerodził się w regularną ulewę. A szkoda, bo grabowe ruszają z kopyta. Kilka starych czap, kilka rębnych i kilkadziesiąt przesłodkich osesków. Oj zatańczyłbym ja z wami, gdyby nie ta ulewa. Zaparowane okulary powodowały, że się coraz bardziej schylałem, a im się bardziej schylałem, tym więcej wody nabierałem w okulary, im więcej wody nabierałem w okulary, tym mniej widziałem - błędne koło. Ale i tak jeszcze dzielnie powalczyłem, powalczyłem do czasu, aż lustereczko powiedziało, że w takich warunkach już się więcej nie włączy. Ponadto bielizna też już zaczęła marudzić, że ma mokro;-) I tak cały mokry i zarazem cały szczęśliwy około 14:00 wróciłem do domu, a na liczniku jakieś 32 tys kroków. Coś mi się tak wydaje, że może być wkrótce wesoło. Pozdrawiam.