Do lasu dość późno dotarłem bo jakoś po sobotnim maratonie nie chciało mi się rano zrywać. Czas grzybozbioru trzy godziny 10-13. Więcej nie dałem rady bo upał i latające kąsacze nie dały. Szału nie ma susza robi swoje, mało jakichkolwiek grzybków. Nie zawiodły dwa kurniki bo dno było by ciężko przykryć w koszyczku. Oprócz kur trafiło się pięć borowych i kilka kozaczków grabowych. Widziałem trochę krówek, trochę muchomorów czerwieniejących, i maślaków modrzewiowych i tyle. Deszcze i burze zapowiadają codziennie ale jakoś omijają nasze lasy. Pozdrawiam leśną brać i połamania koszy.