Już się przyzwyczaiłem. Wszyscy donoszą, a ja kuśtykam do ogródka. Ale dzisiaj nie wytrzymałem i zaliczyłem mój Lasek Kontrolny, w którym nulowato było, ale nie nudno. Spacer po lasku to tak, jakbym poszedł z auta na ogródek i z powrotem, więc spokojnie dałem radę mimo wszechobecnej mokrości i śliskości. Lasek Kontrolny od 2 lat miał nie istnieć, to chyba jedyny przypadek, kiedy cieszy mnie opóźnienie w rozpoczęciu wielkiej inwestycji. Niestety, cały teren doszczętnie zryty przez zwierzęta, widać w Zabrzu nie wybili wszystkiego. Rurkowców zero, trochę małych blaszek. Najważniejsze, że powoli mogę zaczynać sezon i na bank pojadę do lasu w celach rehabilitacyjnych oczywiście. Pozdrowienia dla 🍄 świrków