Witam wszystkich przybyłych na Forum i proszę o zajęcie miejsca. Dzisiaj pierwsza wyprawa do lasu w tym roku, taka już z nastawieniem na konkretne efekty. Wcześniejsze były bardziej spontaniczne i przypadkowe. Punkt startowy - Koski. Ubiegły rok był dla Kosek katastroficzny. Teraz sytuacja pogodowa jest diametralnie odmienna. W lesie jest mokro, w tej części do której chodzę, nie zauważyłem ubytków w drzewostanie. Pachnie nieziemsko. Pokazały się pierwsze blaszaki. Muchomorki, czernidłaki, maślanki (chyba) i jeszcze coś w okularach ale nie wiem co. Niech się "mądrale":-))) wypowiedzą. Najważniejszy był jednak ten żółciak. Gdyby nie to że w lodówce mam kotlety od wczoraj, to pewnie bym się skusił choć moja babcia Jaga ostrzegała - kto zje siarczaka, ten będzie skazany na potępienie wieczne i smażyć się będzie w ogniu piekielnym. Babci już nie ma, a smolne spa jakoś mnie nie przeraża. Na leśnej ścieżce natknąłem się na lisa. Był tak zaskoczony moim widokiem że pozwolił się sfotografować. Jak mi się uda powiększyć, to dołączę w dopisku. Chociaż nie znalazłem żadnego rurkowca, to i tak strasznie się cieszę z dzisiejszego dnia. Jutro też mam wolne, to może odwiedzę las w ok. Boronowa. Zobaczymy. Pa, pa, pa. I buziaczków sto dwa.:-)))