Święta coraz bliżej😊 jest jeszcze dużo do zrobienia, ale chwilowo można odpocząć i powspominać! Dla Wszystkich jeszcze raz WESOŁYCH ŚWIĄT🎄🎅. A teraz zapraszam do krainy jaworznickich usiatków i nie tylko😃��
Początek lata w tym roku był niezwykle upalny i słoneczny🌞🌞🌞, zawsze cieszyła mnie taka pogoda, ale nie tym razem, wszak zbierałem grzyby już od samej zimy i nie zamierzałem poprzestawać w poznawaniu nowych gatunków. Po grzybach zimowych i wiosennych, przyszła kolej na te letnie, a tu temperatury sięgające 30 stopni i brak deszczu. Nie przeszkodziło to jednak borowikom usiatkowanym w mojej nowo odkrytej miejscówce. Nie był to wysyp, ale za każdym razem znajdowałem kilka do kilkunastu pięknych owocników😄. Oprócz nich znalazłem w Jaworznie mały skrawek lasu obfitujący w
kurki🐔, kilka wypadów zakończyło się zbiorem w pokaźnych ilościach, a sos ze świeżych
kurek smakował niesamowicie😋. Odkryłem jednak choć dalej nie jestem pewien w stu procentach co jest główną przyczyną??, że
kurki dłużej przechowywane lub mrożone robią się czasem strasznie gorzkie. Widok stada
kurek zawsze cieszył niezmiernie, ale pamiętam jak ciężko się zbierało w tym lesie, ulubionym nie tylko przez
kurki, ale też natrętne muchy i strzyżaki, a do tego żar lejący się z nieba🌞. Na celowniku miałem również muchomory, bardzo chciałem spróbować
muchomora czerwieniejącego i żółtawego, o których słyszałem, że rosną w Jaworznie obficie i faktycznie były dokładnie tam gdzie powiedział znajomy. Pierwszego zjadłem żółtawego i raczej mnie nie zachwycił, ale byłem trochę zestresowany😂😂. Natomiast czerwieniejący smakował od razu i z każdym kolejnym smażeniem wydawał się jeszcze lepszy. Jest to dobry grzyb na dni ogólnej grzybowej posuch, bo często jedyny pozostaje na placu boju, mimo, że faktycznie lubią go czerwie, to jak znajdę 150 sztuk zawsze trafi się kilkanaście zdrowych co w zupełności wystarcza na niezłą wyżerkę 😂. Przy okazji poszukiwania nowych miejscówek, znalazłem kolejną krainę usiatków, która była równie dobra jak ta pierwsza, choć zupełnie inna jeśli chodzi o drzewostan. Susza jednak dawała się coraz bardziej we znaki, pamiętam jeden bezgrzybny wypad masą
gołąbków, których wtedy jeszcze trochę się obawiałem. Wtedy do gry wkroczyły okolice Wadowic i Andrychowa, to był mój pierwszy dalszy wypad w tym roku i nie zawiodłem się. W górach życie grzybowe tętniło, rosły
prawdziwki,
koźlarze grabowe,
ceglastopore w wielkich ilościach, mnóstwo różnorakich
gołąbków,
muchomorów czerwieniejących od groma, bardzo dużo
mleczajów smacznych, na które nie zdecydowałem się i do tej pory żałuję, bo były wtedy w pełnym rozkwicie🤩. Potem była pamiętna impreza w Piłce i wypad z Grażką do jej niesamowitego lasu. Susza jak w mordę strzelił, usycha wszystko i trzeszczy pod nogami a tam dalej rosną
prawdziwki. Czasem jednak dzieją się rzeczy niewytłumaczalne i zadziwiające, świat grzybów szykował już następne niespodzianki.... ale o tym w kolejnym odcinku przygód leśnych młodego W.😀 Do usłyszenia!!