Trudno w to uwierzyć, ale trafiłem na wysyp octowych
czarnych łepków, na nowym miejscu pod świerkami., mimo, że ktoś przede mną zbierał. Zebranych 360 sztuk, w cztery i pół godziny, przy czym, na miejscówkę trafiłem dopiero po dwóch, trzech godzinach. Przedtem było dużo słabiej. Niestety te najładniejsze, octowe, "czarne łepki", były najbardziej robaczywe. 80 % wyrzuciłem na miejscu. Liczę tylko to co włożyłem do kosza. Oczywiście szukałem daleko w lesie, daleko od głównych dróg leśnych, punkt wyjścia znajdował się 1,5 - 2 km w głębi lasu.
PS. Więcej zdjęć na moim blogu rowerowym, szukać "dornfeld bikestats" Miał to być już pożegnalny, wyjazd na masowe zbieranie, liczyłem na duże owocniki w borówkach, wyszło inaczej. Jest szansa na kolejny udany zbiór, ale będę mógł pojechać najwcześniej za kilka dni. Zobaczymy, może się uda!