same podgrzybki Dzisiaj do lasu wybrałam się z wnukiem, bo mnie oto prosił abym mu pokazała jak rosną grzyby. Znając dzieci to wiem, że mogą się szybko zniechęcić więc tylko zabrałam koszyczek taki jak na truskawki. Ku mojemu zaskoczeniu koszyczek szybko nam się zapełnił a grzybów wokoło było jeszcze bardzo dużo. Poszperałam w moim małym plecaczku i znalazła się moja torba tzw."marchewka" i dalej trwało nasze zbieranie. Czytając dzisiejsze wpisy z moich okolic to przeważnie grzyby są, tylko jeden wpis ze stanem"zerowym". Faktem jest to, że trzeba trafić na swoje szczęśliwe i zagrzybione miejsce. Pozdrawiam wszystkich "grzybniętych szczęśliwców".