Mokre fakty są takie😊 177
podgrzybków brunatnych, 3
maślaki żółte i jeden zwyczajny zebrane między godziną 10, a 15.
Dziś mogłem nareszcie wyruszyć na
podgrzybki😊. Pogoda na początku idealna, potem niestety deszcz przemoczył mnie do suchej nitki. Sprawy mają się następująco, przynajmniej z tego co mogę powiedzieć po jednym wypadzie w te rejony. Grzyby rosną wyspowo, a w 80% lasu panuje bezgrzybie, ale jak znajdziesz ten właściwy kawałek to zbierasz
podgrzybka za
podgrzybkiem. Ja na początku sprawdziłem swoje stare miejsce i tam pustka. Trochę się zdziwiłem, bo sosenki przez 4 lata podrosły i miejsce wyglądało inaczej niż to które zapamiętałem. Poszedłem więc dalej zaniepokojony bo nie widziałem nawet śladu wyciętego grzyba nic. I nagle bach, po 10 minutach trafiłem do raju.
podgrzybki rosły masowo w trawach i paprociach, same cuda młode, pękate i super zdrowe😄😄 Po pół godziny miałem około 80-100
podgrzybków. Pomyślałem więc, że muszę szukać tych samych miejsc, ale nic z tego w innych paprociach i trawach kompletna pustka. Przez następne 1,5 h i kilka kilometrów pojedyncze grzyby, bardzo rzadko, potem jedno fajne miejsce i znowu około 50 grzybów. Dalej znowu pustka i deszcz, miałem już wracać, mokry i obolały i zniechęcony i wtedy po 4 godzinach chodzenia znowu, bach i masa
podgrzybków w jednym miejscu w mchach😄. I nagle odzyskałem siły, nie nogi przestały boleć, a woda w butach stała się niezauważalna, znowu byłem na grzybowym dopingu😄😄. Znowu jakieś 50 grzybów na niewielkim kawałku terenu. I tak to wyglądało, widziałem kilka osób z niewielką ilością grzybów, ale widziałem też pana z pełnym koszem. Trzeba mieć swoje miejsce, albo tak jak ja liczyć na farta😄, czego sobie i Wam życzę😄 Darz grzyb!