podgrzybki,
podgrzybki, całe mnóstwo
podgrzybków 😊 Las świerków, mchy i trawy.
Kolejna wyprawa z koleżanką na grzyby w okolicach Brzezin. Wczorajszą opisze pewnie @wojek, kiedy wygrzebie się z góry grzybów, które nakosił wraz ze swoją przemiłą żoną😊 Ranek powitał nas gęstą mgłą i srebrzystą rosą na przedlesnych łąkach. Natomiast w samym lesie mchy ledwo wilgotne, obuwie pozostało suche. Ciepło, słonecznie i bezwietrznie. Grzybów wciąż dużo pomimo tłumów zbieraczy. Sporo jeszcze małych, dopiero wychylających kapelusze ze ściółki, dużo również już pleśniejących. Robaczywe trafiają się niezwykle rzadko. Grzyby nie liczone, nie dałabym chyba rady przeliczyć takiej masy😊 mogę jedynie powiedzieć, że zbiór zajął nam 3,5 godziny, a większy koszyk mieści przeszło 5 kg. Dawno nie zbierałam takich ilości dzień po dniu w tej samej miejscówce. Jakby las rodził je w przyspieszonym tempie w przeczuciu szybkiej i srogiej zimy. Opuszczałyśmy las przy wtórze wiatru, rosnącym zachmurzeniu i zdecydowanie niższej temperaturze. Na zdjęciu patent mojego małżonka na suszenie grzybów na kaloryferze - schną pięknie i grzejniki pozostają czyste. A przy takiej ilości grzybów jak znalazł 😊