podgrzybek. Nic nie zapowiadało tak dobrego wyniku. W pierwszej godzinie, na starych, znanych miejscówkach nic nie znalazłem. Nie idź tą drogą chłopie, pomyślałem. Natychmiast się przeprosiłem i pojechałem tam, gdzie zbierałem w sobotę. I tam zapracowałem na tak liczne doniesienie. Większość małych, otulonych mchem, tylko kapelusiki wystawały. Niektóre w komitywie z olszówkami pięknie się prezentowały. Trzeba jednak trafić. Można długo wędrować i nic nie znaleźć. To nie 2017 r., potrzebne odrobinę szczęścia lub "nosa" grzybniętego. Las to chyba jedyne miejsce gdzie nie dokucza samotność. Pozdrawiam.