Ależ dzisiaj byl piekny dzien na grzybobranie!
Widoki az zapierały dech. Kolory wszystkie jakie tylko daje nam jesien. Ciepło, aksamitny mech i pajęczyny skąpane w diamentach dzięki promieniom słońca.
Do tego okazalo sie ze metoda na "ide tylko po
rydze" znow sie sprawdziła i przynioslam caly koszk prawdziwków:P
Maluchów niewiele za to wszystkie te
prawusy, których do tej pory nikt nie zauważył trafily do mojego kosza.
Żeby nie bylo, mleczaje tez zbieralam choc tylko te słoikowe bobasy. Wszystkie wieksze zostawilam dla Zorro:D
Szkoda ze nie zanosi sie na dzien dwa deszczu bo jednak las bardzo suchy. Mimo to ciagle da sie cos nazbierać a grzyby o dziwo zdrowe i duze. Moze to jeszcze nie ostatnie dni dla leśnych grzyboświrow takich jak ja:P