Górskie lasy, wysoko ( ponad 700 m ) brzozowo-modrzewiowo-jodłowe.
Koźlarze we frontalnym natarciu, ponad setka pięknych czerwonych i pomarańczowych. Głównie młode, na grubych"prawdziwkowych" nogach, w 99% zdrowiuteńkie, dwadzieścia "plus"
ceglasi, kilkanaście
prawdziwków,
kurki,
kolczaki podgrzybki. Bogato
Z powrotem na "swoich" śmieciach, po wojażach pod Pilskiem ( relacja na beskidzkiejsalamandrze ) przedweekendowa Brenna. Za cichą sugestią lp100 - tym razem kierunek: młodniki z domieszką brzozy - A tam hohoho jak mawia hamerykański Mikołaj. Worek z leśnymi prezentami rozpruł się na dobre. Godzina spaceru po cudnym bukowym lesie dała mierny grzybowy skutek. Takie naciągane "trzy na szynach". Dopiero wysoko pod szczytami - młodniki - doskonale znane młodszemu pokoleniu breńskich poszukiwaczy przygód grzybowych dały dzisiaj czadu. Są miejsca gdzie na polance 4 mkw widać 5
kozaków a w trawie pochowane kolejnych 10, i to wcale nie maluchy. Pod jodełkami goszczą się
prawdziwki, te jakby od nowa ruszały bo mnóstwo "groszków". Koszyk tazokowy nie należy do gigantów więc wypełnił się błyskawicznie, w ruch poszły foliówki i plecak, żeby to dobro zagospodarować. Z cudnej Sznuplandii, wcale nie takiej tropikalnie gorącej, wilgotnej "od spodu" i słonecznej od góry przesyłają całuski Sznupok&Tazok