Wczoraj się nie udało zamieścić doniesienia więc replay. Najpierw suche fakty: 21
podgrzybków, ostatni Mohikanin prawy i
siedzuń. Poniżej dałam upust wyobraźni 😊
Jestem pod lasem i słyszę jak las krzyczy: " Gdzie leziesz Monika przecież w piątek się pożegnałaś!?" Ja na to: " Wybacz, ale kobieta zmienną jest." W odpowiedzi słyszę: "Ja ci w piątek dałem co miałem najlepszego i dzisiaj na nic nie licz." Jak powiedział tak zrobił. Dramat w 10 aktach, bo tyle lasów przeszliśmy. Wyszło 0,5 grzyba na las. Pojedyncze maluchy podgrzybkowe ale robaczywe. Honor rodu uratowały wyrośnięte grubonożne z czekoladowymi czapkami. Poza tym jeden prawy (noga robaczywa) i jeden
siedzuń (taki rodzynek na kończącym sezon torcie). Nie wiem co robić. Od wczoraj leje ale jest dość ciepło więc może las da mi ostatnią szansę. Przepraszałam go cały czas 😉 Myślę, że jeszcze wyskoczę by powiedzieć definitywnie ostatnie słowo. Pozdrawiam serdecznie.