Pojechałam dzisiaj do lasu "polować" na
podgrzybki. Tym samym spełniłam obowiązek wobec rodziny, czyli zadbałam o to, żeby było co do gara włożyć. Uczestniczyłam w nim sama. Jak duch rozdeptanego muchomora błąkałam się po szarym i ponurym lesie. Strzelałam oczami gdzie popadło, pudlarzem nie zostałam."Upolowałam" 45
podgrzybków. Udałoby się pozyskać więcej, gdyby mi nie przeszkadzano (deszcz). Posprzątałam też las (mój rewir) do ostatniej puszki i butelki. Mój ojciec "patrzył z góry" i był dumny z tego, że dbam o polską przyrodę. Wzruszeń ani podziękowań ze strony rodziny niestety nie było;-)