Wcale nie byłam na grzybach! Zniechęciły mnie hordy robali grasujące po lesie i obraziłam się. Poszłam pobiegać raniutko. Biegnę więc sobie ścieżką pomiędzy polem uprawnym i nieużytkiem, gdy rzuca mi się w oczy podejrzana jasna plama na tym ostatnim. Kompletnie bez zastanowienia skręcam w wysoką trawę i brnę w kierunku jasności. Godzina wczesna jest i rosa obfita, więc spodnie mokre aż do... No, mokre i już! Nie mówiąc o trampkach. Docieram do znaleziska i co widzę? Piękną rodzinkę
kań. No wiadomo przecież że ich nie zostawię!. Ściągnęłam bluzę i zapakowałam grzybki pieczołowicie. Ostrożnie, jak skarb złoty zaniosłam do domu. I teraz problem-
kań było 9 i zebrałam je w ciągu 10 minut. Więc jaki przelicznik a godzinę? 54? A są większe od przeciętnego
podgrzybka, więc co? Pomnożyć? Przez ile?