Śledzę na bieżąco efekty leśnych wypraw koleżanek i kolegów grzybiarzy. I znów muszę przyzna że jestem zaskoczony - w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Obudziłem się o 5 rano i nie mogłem usnąć, stwierdziłem że nie mam nic do stracenia, poza czasem... Kanapki, kawa, herbata i jadę - ot taki pomysł... Dopiero w drodze zastanawiałem się dokąd mam jechać (a jechałem skuterem). Pomyślałem o lesie w okolicach Drołtowic, to na pierwszy ogień; następnym miejscem (kierując się ku domowi) będą Miodary, kolejnym znów Raków, następnie Miłoszyce no i na koniec Kotowice. Na sławnym już parkingu nieopodal Drołtowic musiałem schować się przed deszczem, lunęło jak z cebra, siedząc pod wiatą rozglądałem się dookoła i jedyne co dało się zauważyć to ogrom śmieci (butelki i puszki zarówno po piwie jak i po napojach), śmiem twierdzić iż duuuuuża w tym zasługa właśnie grzybiarzy... Pozbierałem co mogłem i ruszyłem na pożegnalny spacer po lesie, szedłem około 15 minut (zgodnie z zaleceniami Beri-ego), chwilkę po tym jak wszedłem w las ukazała mi się rodzinka ładnych kilku dniowych
podgrzybków (16 sztuk) w tym jeden sporych rozmiarów, drugi trochę mniejszy a pozostałe to typowe słoikowce, kawałek dalej kolejne sztuki, choć już pojedyncze i zdawało by się iż będzie to naprawdę udane pożegnanie z sezonem, jednak w jednej chwili zrobiło się buro i lunęło deszczem, tym razem nie miałem gdzie się schować. Momentalnie byłem cały mokry (a strój przeciwdeszczowy zostawiłem w kufrze). Dołóżmy do tego fakt że jestem w trakcie brania antybiotyku, więc musiałem jak najprędzej dojść na parking, przebrać się i wracać do domu (niestety). Idąc na przełaj znalazłem jeszcze kilka sztuk
podgrzybków (również młodziutkich), lecz specjalnie ich nie szukałem, przy samym parkingu były dwie rodzinki
maślaków (razem 17 sztuk) i 4 sztuki
podgrzybków. Najważniejsze jest jednak to wszystkie grzybki były zdrowe. Do domu dojechałem mając już drgawki z zimna.
podgrzybki już się suszą, maślaczki zostawiłem żonie na sosik. Jeżeli do następnej soboty temperatury nie spadną poniżej "0" to na pewno odwiedzę jeszcze las. Gdyby stało się jednak inaczej, to będę musiał dzisiejszy wypad do lasu uznać za pożegnalny dla tegorocznego sezonu. Wszystkim tu obecnym życzę aby przyszłoroczny sezon był bardziej obfity. Tym, którzy nie mają zahamowań przed zbieraniem (przy okazji) cudzych śmieci chylę czoła i mówię wielkie "dziękuję", a tym którzy śmiecą życzę aby w następnym sezonie znajdywali tylko śmieci... Gorąco wszystkich pozdrawiam i do zobaczenia w przyszłym roku.
P. S.
Jeżeli w sobotę (28.11. 15) coś znajdę to napiszę o wynikach.