Sucho, sucho i jeszcze raz... brak grzybów. Dzisiaj był ostatni - 5 dzień "maratonu" grzybowego i 150 g
kurek. 5 dni, 5 różnych miejsc, niestety grzybów nie za wiele. W sumie 4 kg i ponad 35 km "spaceru", jednak nie ma się co martwić bo, po pierwsze wciąż mam zapasy z tamtego roku i kolejne miejsca w które jeszcze mogę pojechać a dla mnie w zbieraniu grzybów najważniejsze jest ich szukanie i nawet po kilkunastu kilometrach po górkach, do kolejnego
prawdziwka "startuję" jakbym dopiero co wszedł do lasu. Pozdrawiam wszystkich "poszukiwaczy" i "zbieraczy" również.;-D P. s.
Prawdziwek ze zdjęcia po dotknięciu, "rozleciał się".