Pierwsze doniesienie w tym roku i witam wszystkich serdecznie. Pierwsze, ale jakie! Nie wierzę... Aż uklękłam. Pierwsze w moim życiu
smardze, a raczej smardzuchy - 3 sztuki, ogromne. Radość że aż chce się śpiewać! Zerwane, bo wiedziałam, że to one, ale nie wiedziałam, że nie wolno. Oprócz tego garść
ucha bzowego. No i zagwostka: jak to jest, że wszyscy o nich piszą, wszyscy znają smak, a jednocześnie są pod ochroną? Jakoś nie wierzę, że wszystkie znaleziska są takie "legalne" (z działek, z ogrodu)... Moje - piszę uczciwie - z krzaków przy drodze, dziko rosnące.