Panny czeszki nie wyściubiły jeszcze swych pomarszczonych obliczy z liści topoli 😔. Liczyłam na to, nie powiem - ale siła wyższa zatrzymała je w pieleszach 😁. Przy stawach ruch przeogromny, zdaje się jakby pół miasta na ryby wyruszyło, korzystając z ciepłego powiewu wiosny 😊. Ponieważ to czego szukałam, nie urosło jeszcze, musiałam znaleźć jakiś inny punkt zainteresowań. I tak udało mi się trafić na orzechówkę wiązkową, która wcale nie wygląda jak grzyb, bardziej jak chropowata kora, wielkością również nie grzeszy. Jeszcze mniejsza jest valsa nivea ( chyba) - ta to już całkiem jak kropki
na korze wygląda. Jeszcze niedawno w ogóle bym na toto nie zwróciła uwagi 😁. Tak czy siak się cieszę, bo natura wciąż zadziwia. Wiosna idzie - choć jeszcze po śladach zimy kroki stawia, widać, że już coraz pewniejsze 😊. I choć przychodzi co roku - zawsze mnie zachwyca i zadziwia - jak feniks z popiołów - tak ona z szarości powstaje i w zieleń się zmienia. Martwi mnie trochę, że sucho się robi, a jak wiadomo
grzyby rosną po deszczu, kleszcze za to wkraczają do gry 🤬. Kwiecie zaczyna kolorami kusić, płatki do słońca wystawiać i owady wabić. Trzeba to w końcu powiedzieć głośno - wiosna u progu 😊. Miłego tygodnia 🙂