Cześć Grzyboludki! Zebrane 120
podgrzybasów. Różne, różniste. Od malutkich, przez średnie i parę dużych okazów też się znalazło. Zdołowany doniesieniami pojechałem pożegnać się z lasem. I faktycznie pierwsza godzina nic. No to siup na drugą miejścówkę, a tam już całkiem przyjemnie. W półtorej godziny wykosiłem jakieś 70-80 grzybków. Później znowu dwie godziny łażenia i nic, myślę sobie, że to już chyba na tyle, ale poszedłem jeszcze na miejscówkę blisko drogi i to był strzał w dziesiątkę, bo w godzinę nastukałem jeszcze do koszyka ok. 50
podgrzybków.
I to tyle, w sumie prawie 10 km zrobione z buta po lesie, a wynik to 120
podgrzybków (prawie drugie tyle zostało w lesie, bo robak strasznie chyba głodny o tej porze roku). Grzyby jak widać jeszcze są, ale trzeba się nieźle nachodzić. Jedno wiem na pewno - w sobotę znowu pojadę się pożegnać z lasem :), bo coś czuję, że jeszcze cosik do koszyka wpadnie. Pozdrawiam serdecznie!