w sumie około 50 szt - 2 siniaczki, 5
podgrzybków brunatnych, 3
ceglasie i koło 40 kurków
Wyjazd zaplanowaliśmy z kumplem dnia poprzedniego... Wszystko zaczęło się rano około 8. Założenia były takie, żeby sprawdzić jak najwięcej miejscówek i zobaczyć co rośnie w największych ilościach w tych warunkach / o tej porze.
Pierwsze miejsce niestety zawiodło - tylko 1 rydzyk i to robaczywy, ale nie zrażając się zmieniliśmy miejsce na inne. Drugie miejsce oślepiło nas kurkowym złotem po oczach a w piasku obok znaleźliśmy parę
piaskowców sprytnie chowających się pomiędzy purchawkami :)
Kolejna miejscówka dostarczyła już znacznie mocniejszych wrażeń - 2 ćmy zabawiały się na spróchniałym drzewie, i to jeszcze w biały dzień :) Mam nadzieję, że nie zabrzmi to rasistowsko ale ciekaw jestem jakiego koloru będzie ich potomstwo:P
Kolejna garstka kurków i przerwa na porcję jagód zmotywowały nas do dalszych poszukiwań. Następne miejsce było urodzajem niemożliwym, szkoda tylko, że w tym urodzaju nie było nic jadalnego. Znaleźliśmy niemal wszystkie rodzaje grzybów niejadalnych i trujących jakie można zobaczyć w atlasach i encyklopediach. Znalazły się różnokolorowe muchomory, złociste pięknorogi, przeróżne zasłonaki, maślanki, łuszczaki,
goryczaki, krowiaki aksamitne i tęgoskóry wielkie jak piłki do siatkówki. Ale nie największe jest najpiękniejsze - znaleźliśmy stanowisko pełne młodych tęgoskórów porośniętych.....
podgrzybkami pasożytniczymi, a było ich tyle, że aż kusiło by nazbierać na mały słoiczek (dziesiątki, jak nie setki).
W sumie nie nazbieraliśmy wiele grzybów, ale widoki i różnorodność gatunków zrekompensowały nam poświęcony czas, oby więcej takich chwil :)
Pozdrowienia dla wszystkich Grzyboświrków.