Oprócz pieprznika dętego, którego nigdy nie ujmowałam statystycznie w starym, mieszanym lesie nie znalazłam dziś żadnego, jadalnego grzyba 😐 Wyprawa oczywiście po jemiołę, której pełno na powalonych przez ostatnie wichury drzewach, ale rodzinka nie musi o tym wiedzieć 😉 Las bardzo cichy, uśpiony aż czułam się winna, że przeszkadzam. Poprosiłam tylko szeptem aby jeszcze nie zamykał przede mną drzwi.