Ciężko ogłosić "koniec sezonu". Grzybiarz na rowerze niestrudzenie zbiera. W przyszłym tygodniu może przymrozić. Czwartek, piątek odpadają z uwagi na inne zajęcia. Tylko środa. Jadę. Rano popaduje, ciemno. Trasa stała - Tanowo-Dobieszczyn. Na parkingach zero samochodów. Godzina 9.30 ruszam w las. Idę około 2 km, zeby spokojnie wracać. W lesie szumi jak morze podczas sztormu. Lecą gałązki. Wszystko się świeci - kora, liście, trawy. To już chyba ostatnie grzyby. Najczęściej single, nieźle oddalone od siebie. Radość z każdego znalezionego grzyba ogromna. Tak jak widać na zdjęciu część nadaje się do gotowania i zamrożenia, ale niektóre tylko do suszarki. Poza 1 opieńką same
podgrzybki. Przy samochodzie o 13.00. Mimo wszystko, jak na porę roku to nienajgorzej. Pozdrowienia dla wszystkich grzybomaniaków.