Po czterech dniach wracamy w lasy położone na północ od Tępcza. Przez te kilka dni śniły nam się te niedzielne
prawdziwki i nie mogliśmy doczekać się wyjazdu. Tym razem nie jest to wyjazd turystyczny, pod namiot, ale celowy, tylko na grzyby. Te lasy chyba nigdy nas nie zawiodą. Fakt, znowu te górki, mnóstwo podchodzenia i schodzenia. To męczy, ale są tego rezultaty. Najpiękniejsze grzyby znajdujemy właśnie na graniach. Na początku trafiamy na teren gdzie obrodził
podgrzybek brunatny ale potem to znowu tylko
prawdziwki. I to jakie. W niedzielę (25.08) sporo było grzybów małych, dziś to tylko potężne często nadjedzone przez ślimaki owocniki. Największy (zważony w domu) ma 0,42 kg. i ledwo zmieścił się w koszu. Brak małych grzybów dowodzi, że pierwszy wysyp ma się chyba ku końcowi. Ale z drugiej strony, nie ma jak nadzieja znalezienia prawdziwkowego giganta. Zbliżający się weekend daje nam taką szansę. No to chyba pojedziemy na grzyby :)