szerzej:
Ostatnio na naszym portalu stały się modne wyjazdy "informatorów" w parach, trójkątach, czworobokach, sześcianach a nawet w okolicach czerwca zdarzają wyjazdy zorganizowane, choć nie zawsze na grzyby;-)). Idąc za tym nowym trendem, zacząłem od pary z wrodzonej nieśmiałości;-P. Wyjazd był do Parku Narodowego, więc o zbieraniu grzybów nie mogło być mowy, ale nikt nam nie zabroni policzyć znalezionych i sfotografowanych grzybów na godzinę, niestety dla nich było tutaj chyba za wysoko. Jednak wybór mojego współtowarzysza na grzyby nie był najtrafniejszy, bo co Tazok (oprócz zdjęć i opisów) robi najlepiej??? Lepi bałwany;-D. 28 maja przy temperaturze powyżej 20 stopni celsjusza, Maciek znalazł śnieg (już jadąc na miejsce, go wypatrzył), a jak jest śnieg, to musi być bałwan. Przepraszam, małe sprostowanie, Dzidek kiedyś pisał, że ma dość bałwanów, specjalnie dla Niego pani Bałwanowa:- D. Jeżeli chcecie "naciachać" pełne kosze grzybów, nie dzwońcie do Tazoka, bo on każdego grzyba musi skatologować na zdjęciach i to w kilku ujęciach, więc nazbieranie kosza graniczy z cudem;-)), ale jeżeli chcecie spędzić super dzień w towarzystwie kogoś radosnego, kto ma coś ciekawego do opowiedzenia, to szczerze polecam, a przy okazji jakieś grzyby mogą się trafić. Gdy to piszę to wciąż mam "banana" na twarzy.
szerzej:
Kolejny "nocny" wyjazd na grzyby, chociaż czytając Grażkę, to raczej tylko "wieczorny";-)), przed 14 już byłem w lesie. Niestety dzisiaj tempo sprawdzania miejscówek bardziej przypominało marszobieg niż grzybobranie, a wszystko przez krążącą na południu burzę. Prawie godzinę słychać było odległe grzmoty, więc starałem się nie odchodzić od samochodu, starałem się, naprawdę się starałem, ale od ceglaka do ceglaka, jakoś te starania nie bardzo wychodziły. Zajrzę tu, zajrzę tam i wracam, jeszcze tylko tutaj i wracam bo ruszył się wiatr, ale wtedy Go zobaczyłem, "Dzidkowe Marzenie", "Król Ceglaków" 200 gramowy, zamszowy ceglak na grubaśnej nodze, wiedziałem, że to jeszcze nie koniec, teraz to już muszę sprawdzić "ceglasiową dolinę", za górką, na dnie wąwozu, niech wieje, niech leje i tak pójdę... i poszedłem. A tam szok, mech w kolorze brązowym, susza i po raz pierwszy odkąd odkryłem tę dolinkę, nic, zero, nul, trudno było znaleźć jakieś zielone oznaki wiosny, za to burza była coraz bliżej. I wtedy mnie oświeciło, to była kara za zachłanność, znalazłem Króla Ceglaków i zamiast wracać, chciałem więcej, szybki odwrót pod górę i co dziwne im bliżej szczytu, tym ciszej, burza "poszła" dalej, na "otarcie łez" znalazłem jeszcze 2 ceglaki. Trzeba mieć dużo szczęścia, żeby znaleźć jakieś grzyby, bo rosną pojedynczo, głównie przy duktach i na nieiwielkich polankach gdzie deszcz może dotrzeć do ściólki, chyba że ktoś tak jak Grażka ma hodowlę, to wtedy nie trzeba mieć szczęścia, tylko czas żeby pojechać do lasu;-P
szerzej:
... ale co mi tam niejadalne jak 18 maja znajduje 6 ceglaków i jeszcze mi się wydaje, że było mało;-D. Ceglaki z ostatniego zdjęcia próbowały nawet "uciec" na łąkę koło lasu, ale na jednej nodze daleko nie odeszły;-). Widisz Młody Werterze różnicę na zdjęciach, jak się weźmie statyw? Nie trzeba używać lampy, bo jak się im dobrze statywem przyłoży w kapelusz, to stoją spokojnie i się nie ruszają;-D
szerzej:
To miał być tylko zwiad i porównanie z doniesieniami z innych regionów Polski, więc zaopatrzony w sprzęt fotograficzny wyruszyłem na rozpoznanie. Już po kilkunastu metrach okazało się, że u mnie też są Ceglaki. Ceglaki są, ale statywu do aparatu w plecaku nie ma, byłem pewny, że wszystko zabrałem, trudno, użyję lampy. Szybko się okazało, że jeszcze koszyk by się przydał, bo ze zwiadu zaczęła się robić regularne grzybobranie, ale ekotorba musiała wystarczyć. Na "pomoc" przyszły mi ślimaki i czerwie, które zasiedliły sporo grzybów, ale i tak w pewnym momencie grzyby mnie otoczyły. Zrzuciłem plecak i rażąc je po kapeluszach fleszem aparatu, rzuciłem się z nienaostrzonym nożykiem na "oślepione" grzyby. Po kilknastu minutach było po wszystkim, kilka zaczerwionych ceglaków zostało w lesie, reszta - 17 sztuk, Ceglaki i ponure pojechały ze mną do domu. Po zważeniu okazało się ż jest ich prawie 2 kg, za dużo na sos, już miałem dzwonić do kolegi z pytaniem czy pomoże, ale jakbym wykorzystał koło ratunkowe (telefon do przyjaciela) już w pierwszym dniu sezonu, to co by było później... później oprócz sosu ugotowałem zupę;-D
szerzej:
Pierwszy spacer po lesie w tym roku, rekonesans grzybowy. Nieprawdopodobnie zryte przez dziki obszary lasu. Sporo zmij i padalców. Trzy dorodne ceglastopore zwiastują dobre zbiory po deszczach.
szerzej:
Bardzo udany wypad w gorczańskie lasy. W sumie 2 kg grzybów na dwie godziny chodzenia. W lesie zero ludzi. Poza czerwonymi nie ma innych grzybów jadalnych. Myślę, że inne grzyby to jeszcze z miesiąc. Co do moich zbiorów, to zarówno duże grzyby jak i malutkie, co świadczy dobrze;)
szerzej:
Pierwsze wyjazdowe grzybobranie w tym roku i od razu taki sukces. Oczywiście, po doniesieniach m. in. Płaskiego i Tazoka, jechaliśmy zaopatrzeni w odpowiednią ilość koszy, wiader i takich tam;-), ale do lasu poszliśmy ze skromnymi siateczkami. Po kilku minutach szwagierka znalazła pierwszego ceglasia! Za chwilę każde z nas też miało swoje upragnione ceglasie. Jeszcze nigdy nie zbierałem rurkowców tak wcześnie. Na zdjęciu zbiór 5 osób z 2 godzin.