szerzej:
W długi weekend przebywaliśmy, wraz z żoną na naszym ranczo pod Skokami. Upały i kąpiele w ugotowanym jeziorze, oraz połów ryb postanowiliśmy przerwać dla krótkiego spaceru w pobliskiej dębinie, gdzie co roku o tej porze zbieramy dorodne borowiki dębowe. Niestety ty razem będziemy musieli się nacieszyć tylko widokiem lasu i odgłosem szeleszczącej ściółki, wyschniętej na wiór.
szerzej:
Dzisiaj poranek już nie tak przyjemnie chłodny jak ostatnio. Rankiem ponad 17 stopni. Dość dusznawo pomimo wiatru. W lesie już nie tak bajeczne powietrze jak ostatnio. Raczej męcząca bardziej taka duchota była. Aromaty kwitnących krzewów, i wszelkich innych roślinek przy tej temperaturze a do tego suche jak wiórek powietrze powodowało lekki zaduch w lesie. Po ostatnich opadach nawet marnego śladu już nie było. Oczywiście swoje kroki skierowałam w miejsca wytropienia ostatnio majówki wiosennej. Jakież było moje zdziwienie, gdy na miejscu okazało się, że moje pragnienie wysypu w znacznych ilościach zostało skrzętnie spełnione. Majówki rosły dosłownie wszędzie i to w wielkich skupiskach. Niektóre malutkie, inne okazy już dorodne i wyrośnięte. Jeśli tak sypnęło majówką to już z niecierpliwością czekam na następne tak obfite wysypy i to rurkowców. Znaczy się w lasach warunki odpowiednie. Ponadto znalazłam następne miejsca występowania smardzy. Tych naliczyłam ok 10 sztuk. Dorodne, wypasione, tłuściutkie, takie co widać z daleka. Oczywiście zaszczyciły swoją obecnością wysypaną korą rabatę. Czyli takie sobie swojaki, a niestety nie te dziko w lesie rosnące. Ale jak to mówią z braku laku i to dobre. Spacer uważam za przemiłe doświadczenia tym bardziej, że tak podkręcił mój nienasycony apetyt na więcej. Serdeczności dla Was i pozdrowionka :))))))))