(5/h) W mroźnej aurze szron bogato i pięknie ozdobił pola, drzewa i leśne komnaty. Złotożółte zimówki ledwo były widoczne na pniakach spod srebrnej pokrywy. Kilkaset sztuk/około półtora litra zdrętwiałych z zimna grzybków/powędrowało do wiaderka. Jutro rozgrzeją się przy jajecznicy. Znalazłem ponadto jeszcze kilka maślanek łagodnych w stanie zamrożenia i kilkanaście dziarskich szyszkówek świerkowych. Nie ma boczniaków w znanych mi od lat miejscach.
(5/h) Długotrwała susza i wysokie temperatury latem musiały jednak dotkliwie uszkodzić grzybnie późnojesiennych/zimowych grzybów. Jest ich przynajmniej pięciokrotnie mniej niż w porównywalnych czasowo okresach poprzednich lat i uboższy asortyment rodzajów. Dziś znalazłem kilkanaście wodnich, tyleż pieniążków i szyszkówek, dwa gniazdka maslanek lagodnych, pojedyńcze pierścieniaki grynszpanowe i garść zimówek. Za to łosi więcej/chyba się przestawię/.
(5/h) Po około 10-dniowych przymrozkach i nocnych mrozach znacznie mniej grzybów-tradycyjnie od 3 miesięcy ani jednego rurkowego, od poprzedniego grzybobrania przed dwoma tygodniami ani jednej gąski, gąsówki czy boczniaka, nadal niewiele zimówek/ok. 40-50 sztuk/, kilkanaście maślanek łagodnych, mała kępka łuszczaków, ok 20 szyszkówek świerkowych, pojedyńcze pierscieniaki. Liczbowo nieźle trzymają się szarobrązowe pieniążki maślane. Podmarznięta wyraźnie ziemia tęgo zryta przez dziki/gdzie one podziewają się za dnia, skoro bywając około pięćdziesięciu razy w roku w lesie, widuję je raz na kilka lat?/. Łosie/kiedyś tylko tu wędrowne/ spotykam niemal za każdym razem.