Znudziło mi się czekać, aż ruszą moje miejsca koło Wwy, więc w weekend ruszyłem się troszkę dalej. W sobotę odwiedziłem Puszczę Świętokrzyską. Żeby było ciekawiej postanowiłem pochodzić po jej rejonach, w których jeszcze nie byłem. I choć trafiłem na piękny las jodłowy i bukowy, to przez 2,5 h nie znalazłem nic co można by włożyć do koszyka. Mimo padającego deszczu widać było, że brakuje wilgoci, a pod drzewami jest zwyczajnie sucho. Dopiero w zakrzaczonej, niewyględnej dębinie w 1,5 h nazbierałem trochę
kurek (ok. 150) i trafiłem kilka usiatków, z których 4 młode kapelusze były do wzięcia.