Raczej pożegnanie z lasem, bo na grzyby i tak nie liczyłyśmy. Poza pojedynczymi niejadalnymi blaszkowcami zlokalizowałam kilka gnijących
sitarzy. Las mieszany, miejscami dęby, trochę chaszczy. Ściółka wilgotna, lecz córka już na wejściu stwierdziła że " nie pachnie grzybami". Wyglądałam
czarnych łebków, mój tata o tej porze przywoził nieraz pełen kosz. Jednak w tym roku nawaliły. Piękna pogoda, ciepło i cisza, las już śpi, więc nie będziemy go już budzić. Daję zdjęcie tych najczęściej rosnących, kto się co to za gatunek, niech pisze. "Drużyna Łęg" dziekuje za ekscytujący sezon.