16 ceglastosporych, 3 szlachetne Dzisiaj spacer pełen wrażeń, nie tylko grzybowych. Upał niemożliwy, w lesie po południu, w cieniu 26 stopni, bezwietrznie, normalnie sauna. Tylko że jedyna wilgoć pochodzi od gotującego się grzybiarza. Jakby tego było mało, buki urządzają naloty dywanowe, w przyspieszonym tempie zrzucając buczynę. Później był potężny rogacz, wyskakujący z młodnika, tak ze 20 metrów ode mnie. Jaka to potęga, jaki pęd wie ten kto miał przyjemność takiego spotkania. Do upału dołączył nagły skok adrenaliny i ciśnienia 😊 A później był zmasowany atak strzyżaków. Normalnie ich, tak jak i komarów, w tym roku niewiele, ale musiałam chyba naruszyć jakieś ich terytorium, bo nagle oblepiły mnie ich dziesiątki. Musiałam zarządzić odwrót z upatrzonego miejsca. A grzyby, mimo ekstremalnych jak na jesień temperatur, mimo braku wilgoci, so i rosno😊 Trzeba się trochę za nimi nachodzić, bo nie ma za wiele, rosną raczej pojedynczo, ale z pustym koszem się nie wraca. Mam nadzieję że po zapowiadanych opadach i u nas się lepiej zagrzybi. 😊