W lesie pustka, ale parę grzybów jak spod ziemi wyrosło
Tradycyjnie sznupka (prywatnie moja żona) wyrwała mnie z łóżka o 6 rano, wiedząc, że muszę odespać imieniny... ale pomysł okazał się bardzo skuteczny na mój stan :) i tradycyjnie uprawialiśmy grzybobranie extremalne, charakteryzujące się tym, że rajcuje nas nachylenie stoku powyżej 60 stopni. Czyli miejsca gdzie kozice chadzają.. i tak dreptaliśmy i sznupali po stoku, grzybów bardzo mało, pojedyńcze blaszkowce, sznupka wyrwała jednego
prawdziwka i parę
kurek. A ja o koszyku... i tak sobie szedłem przez lasek i nagle jak spod ziemi rodzinka
koźlarzy wyrosła. Nie ukrywam swojej radości bo tylko raz w życiu znalazłem dwa
kozaki... Tyle już lat chodzimy na grzyby i niezmiernie nas to cieszy za każdym razem, jednak człowiek potrzebuje kontaktu z naturą... a cośmy się nażarli dzikich malin, borówek, orzechów i ostrężyn... :):) to nasze :):)