W niedzielę znów zaatakowałem nadmorskie lasy w poszukiwaniu borowika wrzosowego. Gdybym do ilości znalezionych grzybów na godzinę miał wliczać pozostawione przez innych grzybiarzy nogi bez kapelusza musiałbym podać jakąś zawrotną liczbę (pewnie rzędu 300-600 szt./h). Jednak tego nie zrobię. Efekt 2,5 h to równe 100 grzybów, zarówno małych, jak i dużych. Muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie szukałem grzybów w tak suchej i trzeszczącej ściółce.