Moje stałe miejsce, odwiedzane kilkanaście razy w ciagu roku, od lata do późnej jesieni. Myślałem, że po kilku dniach dość mocnych przymrozków, jakie były pod koniec października, jest już po sezonie. Ale grzyby nie dały za wygraną. Są
podgrzybki i trafiają się
zieleniatki. Rosną też inne okazy, z których część jest jadalna, ale ich nie zbieram. Szału nie ma, jednak coś się trafia. Są okazy starsze, ale też wyskakują młode. Wszystkie niestety poobgryzane przez ślimaki (jak na zdjęciu) i częściowo z robakami. Jak nie przyjdzie zima, to po wczorajszych opadach jeszcze można pomyśleć o kolejnej wizycie w lesie.