szerzej:
Witajcie. Po letnim tygodniu przyszedł mokry weekend. Ale za to burzowy mokry weekend. Przebudził mnie z rana szum deszczu, wyzwoliło to bezwarunkowy niekontrolowany impuls pozbierania zabawek i zanim się do dobre obudziłem miałem już mokrą głowę. Deszcz majowy czapki z głowy. Serce bardzo mocno by chciało aby to już dzisiaj się stało, aczkolwiek rozum podpowiadał chłopie wylajtuj, dopiero co skończył się najzimniejszy od dwóch dekad kwiecień. Z drugiej strony w sumie dobrze, że umysł mój nie został zmącony i nie wpadł w amok zbieractwa, co pozwoliło mi przeżyć naprawdę cudowne chwile, pozwoliło mi dotknąć bram burzowego majowego raju. Pozdrawiam.
szerzej:
Witajcie. Bardzo mokry tydzień, a sobota, no cóż, sobota potwierdziła stare polskie przysłowie "w maju jak w garncu", bardzo dynamiczna i zmienna pogoda poprzez słońce po opady, opady w postaci każdego stanu skupienia H2O, co chmura to inaczej. Ale za to niedziela od samiuśkiego wschodu słońca bezchmurnie choć rześko. Z każdą kolejną minutą każdy promyk słoneczka podgrzewał nastrój tworząc jednocześnie bajeczne kompozycje. A szkiełko bardzo lubi ostre naturalne światełko. Pozdrawiam.
szerzej:
Witajcie. Całą noc lało i wiało, rankiem tak samo, temperatura 3 stopnie, przemrożony deszcz siekł po policzkach i to zmaganie z wiatrem -jeden krok do przodu dwa do tyłu. I to wszystko dla babich uszu (ach te baby). Po wczorajszej kasztankowej rodzince wzięło mnie na baby. Tak więc dzisiaj monokulturowy las i monotematyczne grzyby. A czy warto było zaniechać bagna? Fotki powiedzą prawdę;-) Pozdrawiam.