szerzej:
Garstka taka bardziej damska, ale od początku... W lesie sucho i przy braku opadów, wypad był bardziej wycieczkowy, ale częściowo przez las, więc za grzybami też patrzyłem. Rano (jeszcze w polach) udało się sfotografować zająca, siedział i czekał na zdjęcie a potem spokojnie odkicał, pierwsze skojarzenie oczywiście z grzybami, więc poza kurkami szukałem zajączków i wtedy poszła plotka, że z braku grzybów chcę złapać zajączka, albo cokolwiek zobaczę. Wszystko co żyje uciekało na mój widok, udało się sfocić tylko sarnę z 2 młodymi i jakiegoś ptaka drapieżnego (z daleka). Były jeszcze 2 pary grzywaczy, bażant i kuropatwa, ale były za szybkie, nawet psy przede mną uciekały... co ten zając im nagadał. Ale nie wszystkie stworzenia wierzą w plotki, w polach można było liczyć na muchy końskie, "towarzyszyły" mi nieustannie, więc szybko rozgrzałem barki od wymachiwania, a w lesie "zajmowały się" mną niezawodne strzyżaki, chwilami zbierałem po 5-6 sztuk, dlatego palce też dziś "wyćwiczone". Mimo tego, że ręce wciąż miałem zajęte, kurkom nie odpuściłem... to moja rekompenstata, za pomówienia;-)))
szerzej:
Dzisiaj było wycieczkowo, ale że około 25 km przez las, więc uważnie przeglądałem ściółkę. Poza kilkoma muchomorami brązowymi nie rośnie nic. Ta rodzinka koźlarza grabowego rosła na obrzeżach mokradeł, na 2 metrach kawdratowych, "senior" rodu został w lesie, nawet ślimaki już mu odpuściły, reszta "poszła" (chociaż bez nóg) ze mną, a że jestem gorszy niż ślimaki, więc ich już nie ma;-D.