(2/h) 1,5 godz. w lesie i nareszcie mam! 2 kozaki pomarańczowe nadgryzione zębem czasu a konkretnie ślimakiem, którego od razu wyeksmitowałam (jak on sobie poradzi bez spiżarni biedak?) i kilkanaście kurek, ale małych, nawet bardzo małych. Grzybnia ruszyła, kurki jakby makiem sypnął, chyba coś z tego będzie? Ale musi popadać, bo sucho. Las nie zachwyca, wymaga akrobatycznych wygibusów przez ścięte drzewa, leżące wszędzie gałęzie z oczyszczanych pni, ogólnie bałagan. No i te wszechobecne śmieci - nie rozumiem ludzi, którzy sami zaśmiecają swoje tereny spacerowe. Pewnie w domu czyściutko a za progiem - nie moje. Wstyd dla rodzaju ludzkiego. Pozdrawiam pozytywnie zakręconych na tle grzybobrań!
(0/h) dwu godzinny spacer po nadmorskich lasach wydmowych.. w lesie piękna soczysta zieleń, wspaniały zapach, niestety grzybów ani śladu.. Za to po sztormie były bursztyny.. My z żonką znajdywaliśmy tylko niewielkie ilości drobnicy, ale Ci którzy z tego żyją w ciągu 2-3 ech godzin mieli po ok 1 kg kawałków wielkości karty kredytowej i grubości ok 2-3 cm.
(0/h) Ani śladu! Nic, totalne zero. Raduję oczy zdjęciami tych cudności w innych regionach a póki co - dziś na obiad były grzybki w śmietanie z ubiegłorocznych zbiorów.