Grzyby jeszcze nie policzone ale tak z 40 sztuk to będzie na pewno. Według starej nazwy koźlarz grabowy. W lesie liściastym. Dzisiaj nastąpiła inauguracja zbierania do koszyka. Gdyby nie post na FB to nie przyszło by mi do głowy żeby się po niego fatygować do piwnicy. Tymczasem pomimo tego, że grzybów nie ma to są. Grabowe rosną już od jakiegoś czasu bo znajdowałem dość wyrośnięte osobniki. Na początku było słabo. Na pierwszej miejscówce tylko dwie sztuki i do tego robaczywe. Na drugiej totalna załamka. Drzewa wycięte i sterty gałęzi. Trzeba było uruchomić plan awaryjny. Toteż poszedłem przed siebie licząc na umiejętności, intuicję i szczęście. No i w sumie powiodło mi się. Zacząłem znajdywać w miejscach gdzie wcześniej nawet nie chodziłem. Fajnie się zbierało bo co chwila znajdowałem po kilka sztuk. Przy okazji zorientowałem się że tego grabowego lasu nawet trochę jest i może warto by się po nim przejść także jesienią. Co do grzybów to połowa odpadła na miejscu. W ubiegłym roku były zdecydowanie ładniejsze. Ale nie ma co narzekać. Fajnie że były. Pozdrawiam i do usłyszenia 🙂