Dzisiaj zamiast smardzów znalazłem... gęśnicę wiosenną.
Chyba bedę szukał smardzów do jesieni, wtedy na pewno przerobię cały atlas i to niejeden 😜
Wedle mądrości ludowych grzybek nazywany popularnie majówką, ale spotkałem się także z nazwą "sadówka". I to by się też zgadzało - stanowisko grzybków było w części starego sadu, która ostała się na kraju naszego podwórka... po prostu w kapciach wyszedłem sobie na grzybki 😁
Po wykluczeniu ewentualnej pomyłki z wieruszką zatokową (
dzwonkówka trująca) i
strzępiakiem ceglastym, odczekaniu na wysyp zarodników w celu stuprocentowego potwierdzenia "gęśnicowatości", szukam właśnie przepisów. Bo całkiem spora porcja i w dodatku kompletnie zdrowa i niezaczerwiona.
Gdzieś w internecie wyczytałem że z gęśnicami to jest podobnie jak z muchomorem czerwieniejącym. Jak się już człowiek nauczy rozróżniać to nie sposób pomylić z trujacymi "bliźniakami". Ale faktycznie w wielu atlasach zdjęcia wieruszki są niemal identyczne jak gęśnicy.
A i owad najeść się lubi i trudno nierobaczywe majówki podobno znaleźć.
Przekonałem się i zacząłem używać jako jedną z wielu dobrych cech rozpoznawczych rodzajów i gatunków - wysyp zarodników mianowicie. Pewnie dla bywalców forum jasne i znane, ale dla mnie jest to takie dosyć nowe odkrycie.