Widok pięknych
płomiennic na pniaku wystającym spod śniegu, wybudził mnie ze styczniowego stuporu, choć było ich malutko. Więc wlazłem do kościółka, znaczy sie na fara, porzykałem jak trza (bo przeca my som na ślonku), a wracając do domu...
bacznie zacząłem się rozglądać za uchem bzowym, na które od dawna ostrzę sobie zęby (wszistkie trzi). No i nic. W parku wszystkie drzewa zadbane, nic zwalonego, spróchniałego i porośniętego. Tylko ślisko jak (****- cenzura), bo to biało-szare świństwo już się topi. (Wiem, że śnieg jest piękny, podziwiałem zdjęcia Tazoka, ale w Katowicach występuje głównie zamrożona mieszanka wody, pyłu i sadzy, czyli takie szarawe świństwo).
Wreszcie, już za parkiem, zapuściłem żurawia w mały zagajnik dzikich bzów - bo niby gdzie miałoby rosnąć
ucho bzowe - ale znalazłem tylko ucho od śledzia i na pocieszenie ok. 10 szt nadających się do konsumpcji
boczniaków. Może niemłode, ale w sezonie 2018 dane mi było oglądać grzyby głownie na Waszych zdjęciach (za co piękne dzięki) i w moich słoiczkach z 2017, więc dziś tak mnie podniosło na duchu, że postanowiłem stare ale jare grzyby pożreć i zainaugurować sezon 2019. Koniec spania na portalu! Darz grzyb!